Jest duży, zły wilk, dzielny bohater z trudną przeszłością i masa przyjaciół skorych do pomocy. Całość polana karpackimi wierzeniami ludowymi i motywami wojennymi w tle. "Pamfir" udowadnia jednak, że nie wszystkie bajki kończą się dobrze. Pokazuje za to często brutalną i niesprawiedliwą rzeczywistość.
Tytułowy protagonista - który nazywa się tak naprawdę Leonid - pracuje obecnie w Polsce jako robotnik. Kilkanaście lat wcześniej zajmował się szmuglowaniem w swojej rodzimej Ukrainie i stąd też uzyskał przydomek "Pamfir". Film rozpoczyna się jego powrotem do rodziny, która została za naszą wschodnią granicą. Syn Leonida - Nazar - przechodzi ciężki okres dorastania i nie może się odnaleźć w trudnej rzeczywistości biednego regionu. Niespodziewany wypadek zmusza ojca do zdobycia sporej sumy pieniędzy. Postanawia więc wykonać jeden, ostatni kurs szmuglu. I tu zaczynają się schody...
Dzieło Dmytra Sukholytkyy-Sobchuka to brutalny - dosłownie i w przenośni - obraz współczesnej Ukrainy, a raczej jej biedniejszych części. Szaleje korupcja, regionem rządzą układy i lokalny leśniczy, który tylko z pozoru jest dużym, potulnym misiem. W rzeczywistości to okrutny niedźwiedź, który chętnie wykorzystuje Leonida jako przykład co się dzieje, kiedy ktoś wkracza na jego teren. Film jest pełen zaskakujących zwrotów akcji, które jednocześnie są bardzo logiczne i przyziemne - co tworzy być może mocno refleksyjny i depresyjny klimat filmu. Udowadnia on bowiem, że zło czai się wszędzie, a licho nie śpi. W "Pamfirze" nie dzieje się nic dobrego - za każdym razem, kiedy miałem wrażenie, że już zaraz głównemu bohaterowi coś się uda, reżyser zaskakiwał mnie coraz to mocniejszymi scenami i niespodziankami. Czy jest to wobec tego film nihilistyczny? Nie sposób stwierdzić, a na pewno ja nie umiem jednoznacznie wskazać. Na pewno po seansie przez długi czas zastanawiałem się nad losami bohaterów filmu z myślą, czy coś mogło jednak pójść inaczej, lepiej. I prawdę mówiąc, do teraz nie wiem.
Niemałą zagwozdką jest też dla mnie gra aktorska. Siedząc na sali kinowej myślałem, że nie stoi na najwyższym poziomie i nie zachwyca mnie. Z czasem jednak coraz bardziej docierało do mnie, co mi nie pasowało. Otóż postacie są w nim zwyczajnie zbyt realistyczne i dobrze napisane. To, jak bohaterowie reagują na otaczające ich wydarzenia, jest bardzo ludzkie, a obraz ludzkich emocji został mi zaburzony przez hollywoodzkie produkcje ostatnich lat. Nie winię ich jednak za to - "Pamfir" przypomniał mi, jak nieracjonalnie i abstrakcyjnie zachowują się czasem ludzie, i jak zdarzenia, na które nie mamy wpływu, potrafią obrócić naszą sytuację o 180 stopni.
Strona audiowizualna również stoi na najwyższym poziomie. Muzyka - zwłaszcza utwór, który leciał podczas napisów końcowych - świetnie wprowadzała mnie w klimat małej miejscowości na pograniczu Ukrainy i Rumunii, a jako, że film nawiązuje do motywów pogańskich i ludowych, byłem wciągnięty i nie umiałem oderwać wzroku od ekranu. Praca kamery, która w wielu innych filmach działałaby mi na nerwy, tu wpasowała się perfekcyjnie i dobrze spełniała swoje zadanie.
"Pamfir" to zdecydowanie ciężki film. Choć wywołał u mnie wyżej opisane uczucia - do których dorzuciłbym też niesamowite poczucie alienacji i dyskomfortu, przywodzące mi na myśl dzieła Kafki - a z seansu wyszedłem mocno wstrząśnięty, to z całego serca go polecam. Miałem przyjemność wybrać się do Kina Muranów i z tego co wiem, to jeszcze grają tam "Pamfira" przez kilka dni. Obraz Dmytra Sukholytkyy-Sobchuka powinien się spodobać zwłaszcza fanom thrillerów, kina ukraińskiego i miłośnikom folkloru wschodniego. Ja zaś muszę jeszcze trochę po tym seansie odtajać.
Maurycy Jędrzejewski
Data utworzenia: 13 października 2023
Stacja Muzeum, czyli dawne Muzeum Kolejnictwa, które od lat 90. ubiegłego wieku mieści się w budynku dawnego dworca kolejowego Warszawa Główna, dzięki decyzji z 2015 r. o zmianie właściciela z PKP S.A na Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego, stało się miejscem, które naprawdę żyje, a nie jest tylko stereotypowym muzeum.
Jak na razie (stan na 24 czerwca) Wesoła przoduje w ilości głosujących w tegorocznym Budżecie Obywatelskim: jest to 29 osób na 1000 mieszkańców. Przekłada się to też na ilość projektów. Prezentujemy najciekawsze z nich.
Nadchodzą nowe seanse filmowe w Wawerskim Centrum Kultury.
Chcesz otrzymywać od nas najnowsze wiadomości bezpośrednio na Twoją skrzynke mailową?