Wielu strażników po służbie pomaga swoim sąsiadom i osobom, które w tym trudnym czasie potrzebują wsparcia i zwykłej ludzkiej życzliwości.
Wielu strażników po służbie pomaga swoim sąsiadom i osobom, które w tym trudnym czasie potrzebują wsparcia i zwykłej ludzkiej życzliwości.
Młodszy inspektor Justyna Faltynowska na co dzień prowadzi szkolenia z taktyk i technik podejmowania interwencji. Jej pasją są sporty walki. Mimo przeciętnego wzrostu i filigranowej sylwetki z łatwością rzuca na matę potężnych mężczyzn. Justyna należy do pokazowej formacji szkoleniowej Straży Miejskiej, jest instruktorką zapasów, a nawet sędzią bokserskim. Twarda babka, a jednak serce ma wielkie.
Kiedy pojawiła się epidemia koronawirusa, uwagę strażniczki zwróciła sytuacja ratowników medycznych. Podczas odwiedzin przebywającej w szpitalu bliskiej osoby miała okazję rozmawiać z personelem karetki, który podzielili się z nią wrażeniami z coraz trudniejszej pracy. Rosnąca z każdym dniem liczba wezwań, zaostrzone procedury sanitarne, stres
i narastające zmęczenie to codzienność ratowników. Brakuje czasu nie tylko na odpoczynek, ale nawet na jedzenie. Postanowiła pomóc.
Jeden z zakładów gastronomicznych przy ulicy Wileńskiej przeznaczył część przygotowywanych posiłków - dla służby zdrowia. Problem był jednak z dowozem. To zadanie wzięła na siebie Justyna. Codziennie o umówionej porze, uzbrojona w maseczkę, płyn dezynfekcyjny i rękawiczki własnym samochodem podjeżdża pod restaurację, pakuje kilkanaście pudełek świeżo przygotowanej pizzy oraz specjalny druk potwierdzający dostawę i rusza do wskazanej stacji ratowniczej. Jak sama podkreśla, w ten sposób chce podziękować za ciężką służbę załogom karetek, którzy nie mają czasu na przygotowanie i zjedzenie ciepłego posiłku.
Roma Nawrocka jest funkcjonariuszką w Wydziale Szkolenia Straży Miejskiej m.st. Warszawy. Na co dzień zajmuje się doskonaleniem umiejętności swoich kolegów. Po wybuchu epidemii nie potrafiła siedzieć bezczynnie w domu. Zaczęła szyć maseczki. Początkowo miały być przeznaczone dla członków rodziny. Teraz szyje maseczki dla zaprzyjaźnionych pielęgniarek ze szpitala onkologicznego. Poświęciła na nie zapasy materiału, a nawet nową, nieużywaną pościel - Wzór znalazłam na stronie internetowej prowadzonej przez ratowników medycznych. Miałam w domu jakieś zapasy materiałów, więc pocięłam je według wzoru
i zszyłam tak, jak wynikało z instrukcji. . Dzisiaj tak trzeba. Jest wielu ludzi, którzy robią to,
co ja. Epidemia to taki egzamin dla nas wszystkich.Tylko nie róbcie ze mnie bohaterki. – prosi strażniczka Roma Nawrocka.
Mieszkają obok nas, czasem bardzo blisko, przez ścianę. Niekiedy nawet znamy ich
z imienia… Pani Jadzia, Pani Zosia, Pan Kazio… Czasem nasze kontakty ograniczają się do zdawkowego „dzień dobry”. Teraz nadszedł czas na coś więcej niż poranne pozdrowienia, teraz jest czas na sąsiedzką pomoc. Starsza inspektor Renata Brykała pracuje w siedzibie straży przy ul. Młynarskiej. Po powrocie do domu bierze sporą torbę i telefonicznie ustala z sąsiadami, jak się czują i co trzeba im kupić. Prawie od początku epidemii pomaga swoim starszym sąsiadom w podstawowych zakupach: chleb, mleko, warzywa, kawałek wędliny i przysmaki dla zwierząt. Skąd pomysł na taką na taka pomoc ? -Robię zakupy dla siebie i na początku to tak jakoś „przy okazji” wyszło. Nie każda starsza osoba ma kogoś wśród członków rodziny, kto zapewni jej zrobienie zakupów, które pozwolą przetrwać ten trudny czas. – wyjaśnia. Jak podkreśla, zauważyła, że dzięki tej pomocy ma naprawdę wspaniałych sąsiadów. Już planują wspólne spacery z psami, gdy epidemia się skończy.
Nigdy nie odmawiają pomocy, a dzielą się tym co najcenniejsze: własną krwią, która zawsze pomaga uratować ludzie życie. W Klubie Honorowych Dawców krwi jest około 80 strażników miejskich. W czasach epidemii inne choroby nie znikają, krew potrzebna jest zawsze, wiedzą o tym strażnicy miejscy. Poświęcają swój wolny czas na oddawanie krwi potrzebującym. Jak zaznacza starszy inspektor Wiesław Augustyniak – Prezes HDK działającym w Straży Miejskiej, na apel o oddawanie krwi zawsze odpowiada duża grupa strażników i nie tylko tych z Klubu. - Od początku epidemii funkcjonariusze oddali już ponad 12 litrów krwi. Zawsze można liczyć na krwiodawców ze straży miejskiej i nie tylko w czasach tak trudnych jak epidemia – podkreśla straszy inspektor Augustyniak.
Starszy inspektor Alfred Paplak z IV Oddziału Terenowego Straży Miejskiej jest wśród mieszkających w stolicy bezdomnych prawdziwą legendą. To funkcjonariusz, dla którego praca z bezdomnymi jest misją. Poświęca jej nie tylko czas zawodowy, ale i prywatny. Z wieloma się przyjaźni. Mówią o nim „anioł stróż w mundurze strażnika miejskiego”. Związana
z niewidocznym zagrożeniem sytuacja sprawiła, że trzeba było wprowadzić wiele ograniczeń
i nowych procedur. Niektórzy, jak osoby bezdomne, zostały kompletnie zaskoczone. Wielu
z nich wymaga regularnego wsparcia. - Wczoraj odezwał się do mnie jeden z bezdomnych prosząc o coś do jedzenia i wodę, bo nie może pójść do sklepu. Kupiłem mu chleb, trochę parówek, żółty ser i wodę – mówi Alfred, który wie, że bezdomny nie zawsze może pójść
do sklepu, nie zawsze ma pieniądze, a czasami po prostu się wstydzi.
Po zdjęciu mundurów, dalej niosą pomoc i wsparcie tym którzy jej potrzebują.
Data utworzenia: 9 kwietnia 2020
Fundacja "Rodzić po Ludzku", w oparciu o wyniki wypełnionych przez kobiety po porodzie stworzyła ranking najlepiej ocenianych szpitali położniczych oraz szpitali z oddziałami położniczymi.
Z okazji 40-lecia ZPAMiG otwarto pokaźną wystawę sztuki.
Nominacje już wybrane, pora głosować na zwycięzców! Do 21 stycznia otwarte jest głosowanie Plebiscytu na Najlepszych Sportowców Warszawy.
Chcesz otrzymywać od nas najnowsze wiadomości bezpośrednio na Twoją skrzynke mailową?